Od kilku miesięcy mieliśmy zapisane w kalendarzu, że w dniach 11-13.07.2014r. jesteśmy u Jędrzejasów w Jeleniej Górze. No i godzina zero w końcu wybiła. Oto jesteśmy! Po staropolskim powitaniu w piątek, dzisiaj ruszamy trochę się przewietrzyć. Pierwsze kroki kierujemy w stronę jeleniogórskiego rynku.
Idziemy zobaczyć atmosferę jaka panuje w trakcie Festiwalu. Na miejscu okazuje się, że przyszliśmy w przerwie między występami i teraz pozostaje nam chwilę poczekać na happening „Trawa – najśmieszniejsze rozwijanie!”. Robimy honorową rundę wokół rynku, odchodzimy w boczne uliczki i wracamy na show!
Na doskonale przygotowanej murawie za chwilę odbędzie się mecz piłkarski. Z uwagi na odbywające się w tym samym czasie Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej i zastosowanie na nich najnowszych rozwiązań technologicznych, również w Jeleniej Górze nie mogło zabraknąć „znikającego spray’u”. Szok! Mieszkańcy i turyści mogą się z bliska przyjrzeć temu niesamowitemu rozwiązaniu.
Niektórzy z nas przywykli w życiu codziennym, jak i zawodowym do malowania trawy na zielono. Jelenia Góra, a właściwie aktorzy Teatru im. Cypriana Kamila Norwida, wyznaczają nowe światowe trendy. Malowanie trawy na czerwono! Metoda ta z pewnością zostanie wykorzystana na najbliższych Mistrzostwach Świata w Piłce Nożnej. Mimo, że nie jest to malowanie przemysłowe, tylko sztuka, proces, rzemiosło. Trzeba oddzielnie i staranie wymalować każde źdźbło.
Kibice również dopisują. Trybuny są pełne!
Po spektakularnym show, jakiego byliśmy świadkami, ruszamy dalej. Chcemy pozaglądać w różne zakamarki miasta. Na początku należy usiąść na piwku (żeby zwiedzanie się udało). Yyyy…znaczy się musimy gdzieś przysiąść, żeby nakarmić Zojkę.
Szwędamy się tak bez planu i znajomości miasta. Jak później się przekonamy, mamy niezłego nosa do odkrywania zakamarków.
Spacerując nieśpiesznie trafiamy na ul. Grodzką, na której znajduje się baszta – jedyny zachowany element piętnastowiecznej Bramy Zamkowej strzegącej dostępu do miasta. Wieża ma pięć kondygnacji. W jej górnej części znajdują się charakterystyczne otwory strzelnicze w kształcie krzyża. Basztę odkrywamy zupełnie przypadkiem. Moją uwagę zwracają schody drewniane. Jakoś nie spojrzeliśmy w górę i nie wiedzieliśmy gdzie wchodzimy. Po prostu weszliśmy. Z góry rozpościera się piękny widok na miasto i Karkonosze. Wstęp jest bezpłatny.
Z Baszty Grodzkiej wypatrujemy knajpeczkę na dachu (widoczna na zdjęciu powyżej) i od razu kierujemy się w jej stronę. Wypić piwo czy kawę z takim widokiem należy do bardzo przyjemnych rzeczy. Po krótkim i miłym odpoczynku ruszamy dalej.
Wzdłuż ul. 1go Maja jest dosyć sporo kościołów. Moją uwagę przykuwa cerkiew Świętych Apostołów Piotra i Pawła. Kiedy do niej wchodzę odbywa się msza, ale nikt w ceremonii nie uczestniczy. Dwóch kolesi niesamowicie śpiewa, a powietrzu czuć bardzo miły zapach – zapewne z kadzielnicy. Mała cerkiew z dużym klimatem.
Powoli dochodzę do wniosku, że z naszej rodzinnej wycieczki robi się wycieczka sakralna, ponieważ zupełnie przypadkiem trafiamy do kościoła Podwyższenia Krzyża Świętego. Znowu kościół robi na mnie spore wrażenie. Zbudowany jest na planie krzyża i tak też w środku jest „podzielony”. Kościół ten jest kościołem garnizonowym i tuż przy nim znajduje się sam środek Jeleniej Góry – absolutne centrum miasta.
Uff jak gorąco! Dobrze, że w kościele można się ochłodzić. Ale płyny również należy przyjmować, więc wracamy do naszej knajpki w Pasażu Grodzkim. Widok naprawdę jest w dechę! Z wysokości przyglądamy się również przygotowaniom do wieczornego, głównego spektaklu A3 Teatru Kolekcjonerów Wzruszeń pod tytułem: „Słońce na Wschodzie, na Zachodzie Księżyc. Sen o nocy letniej”. Cały spektakl odbędzie się na wysokości ok 30m!
Zjeżdżamy windą na sam dół i idziemy szybko na bardzo zabawne wystąpienie dwóch francuskich akrobatek z Cie Les Fées Railleuses.
Ten „pierwszy cyrkowy kempingowy pokaz” rozbawia publiczność, ale także i Zojkę, która śmieje się w niebogłosy zasiadając w pierwszym rzędzie. Dosłownie nie mogła oderwać wzroku od Francuzek.
Na wieczorny spektakl wybrała się tylko Anula – była zachwycona oprawą. Ja, jak przystało na przykładnego ojca, zostałem z Zojką w domu.