W dniu dzisiejszym podzieliliśmy się na dwa zespoły. Zespół nr 1, w skład którego weszli: 2x Jan i 2x Magda oraz Zespół nr 2, w skład którego weszła Irka, Anula, Zoja i ja.
Zespół pierwszy postawił sobie ambitny cel – odwiedzić restaurację znajdującą się w zabytkowym spichlerzu galeriowym pochodzącym z 1783r.
Zespół drugi zdecydował się na offroadowe zwiedzanie Jury. Na początek skierowaliśmy się ku dawnej piaskowni, licząc, że uda się na jej terenie trochę poszaleć, ale na miejscu okazało się, że teren jest ogrodzony i funkcjonuje tam jakieś przedsiębiorstwo. Szybko zweryfikowaliśmy nasze plany i za cel obraliśmy sobie zamek w Olsztynie. Jadąc Obniżeniem Górnym Warty, wzdłuż drogi krajowej nr 1 dojechaliśmy do Częstochowy, z której drogą asfaltową w ok 10 min dojechaliśmy do zamku.
Zamek w Olsztynie ma już ponad 700 lat. Czasy jego świetności sięgają XV w. Charakterystycznym elementem ruin jest gotycka baszta (donżon) z II połowy XIII wieku o wysokości 35 m, w dolnej części okrągła, w górnej ośmiokątna, z kamienia, a w XV w nadbudowana z cegły. Służyła jako więzienie.
Zamek można zwiedzać od godz. 9:00 a bilety kosztują 2,50 zł i 3,50 zł.
Pogoda w dniu dzisiejszym również nie zachęcała do szczegółowej eksploracji ruin. Wiało sakramencko i trochę się obawialiśmy o zdrowie Zoi. Nie weszliśmy na zamek ani na wieżę. Podziwialiśmy natomiast widoki jaki oferowało usytuowanie zamku.
Z Olsztyna drogą krajową nr 46 pojechaliśmy do Janowa, z którego drogami lokalnymi dostaliśmy się do Złotego Potoku. Bardzo chciałem zobaczyć znajdującą się tam Aleję Klonów, która została posadzona w XIX w. z inicjatywy hrabiego Wincentego Krasińskiego. Była to główna droga prowadząca z pałacu Krasińskich/Raczyńskich do Częstochowy. Zatrzymaliśmy się przy budynku Nadleśnictwa Złoty Potok, gdzie po drugiej stronie ulicy znajdował się na Dwór Krasińskich z 1829r. oraz Pałac Raczyńskich z 1856r.
Okazało się, że Aleja Klonów jest całkowicie przejezdna dla naszego auta. Jadąc Szlakiem Orlich Gniazd (Transjurajskim Szlakiem Konnym PTTK) oraz polami, dojechaliśmy do naszego agrogospodarstwa.
Wyjeżdżając ze Zrębic i rozstając się już ze wszystkimi, zatrzymaliśmy się na moment przy pomniku, jaki wybudowano ku pamięci pradziadka Anuli.