Wakacje pod namiotem, czyli szczęście i relaks dla całej rodziny

18 czerwca 2017
Marzysz o patrzeniu w gwieździste niebo, śniadaniach na świeżym powietrzu i uśmiechniętych dzieciach? Wyjedź pod namiot!
Jako rodzina pod namiot jeździmy z Zojką odkąd skończyła rok, z kolei Iga zadebiutowała z nami na tegorocznym zlocie Toyota Land Cruiser Camp mając niespełna osiem miesięcy. Dlatego myślę, że nie ma minimalnego wieku, od którego JUŻ MOŻNA jechać z dzieckiem pod namiot. Naszemu dzidziusiowi było cieplutko pod puchową kołdrą nocą w namiocie i wesoło na zielonej trawce w ciągu dnia przed namiotem. Nam campingowanie weszło już w krew, a pierwsze obawy zostały dawno zastąpione przez niecierpliwe wyczekiwanie momentu, w którym znów nasz domek stanie na jakieś polanie.

Za każdym razem kiedy rozkładamy nasze obozowisko: czy to na dziko, na jeden dzień, czy na tydzień przy agroturystyce lub campingu wiem, że czeka nas wszystkich szczęśliwy czas. Szczęśliwe, brudne, biegające dookoła dzieci, szczęśliwi, zrelaksowani rodzice. Nieustannie na świeżym powietrzu, z „tarasem” i „placem zabaw” na wyciągnięcie ręki. Bezcenne chwile razem za tak niewiele. Wystarczy chcieć. Obawy „jak to będzie” są tylko w naszych, dorosłych głowach. Dla dzieci to najpiękniejsza przygoda!


NIEBO GWIAŹDZISTE NADE MNĄ

Uwielbiam moment, kiedy dzieci już śpią, a my siedzimy z Bedu na leżakach i tylko lampka naftowa delikatnie wydobywa nas z mroku. Dookoła jest już cicho, czasem żaby słychać w oddali, innym razem dochodzą do nas dźwięki jakiejś imprezy gdzieś daleko. Kiedy jest ciepło, siedzimy do późna, w zimniejszy wieczór otuleni kocem przed północą kładziemy się spać. Te wieczory to najlepszy czas na siedzenie i rozmawianie. Nie trzeba pamiętać o wstawieniu zmywarki, wyczekiwany film nie leci w telewizji, nie rozpraszają myśli o czekającej książce, bo i tak jest za ciemno. Skupieni siedzimy przy stole, na którym stoi lampa naftowa, opowiadamy historie, którym i tak za długo kazaliśmy czekać, ale teraz nadszedł czas gawędy. Nikt nie wstaje od stołu, wszystko jest pod ręką, noc jest długa. 
Noc w najpiękniejszym nawet apartamencie nie ma dla nas tego uroku. Za dużo tam rozpraszaczy, wykrochmalona pościel za bardzo kusi „żeby wreszcie się wyspać”, a wszelkie dźwięki przyrody skutecznie są wyciszane przez szczelne drzwi i okna. Nie po to wyjeżdżamy z miasta.

PORANKI BEZ POŚPIECHU

Najszczęśliwsze, spokojne, niespieszne! Dzieci budzą się dość wcześnie – wyciąga je z objęć Morfeusza ostre poranne słońce. Dla nich to sygnał, że szaleństw ciąg dalszy, baterie zostały naładowane, dzień pełen przygód przed nimi! Zojka często wybiega na bosaka z namiotu, Iga roześmiana wtóruje siostrze w witaniu nowego dnia. Nie ma znaczenia, że spać poszliśmy grubo po północy – słysząc ich wielki zachwyt budzimy się i od razu udziela nam się dziecięcy entuzjazm, a rześkość poranka szerzej otwiera nam oczy. Chce się żyć! Szybkie ubranie dzieci, jeszcze szybsze zarzucenie sobie swetra na ramiona i można zacząć relaks. Poranna kawa nigdzie nie smakuje lepiej niż pod gołym niebem. Nie ma sąsiadujących balkonów ani tarasów, nie ma przepraszających spojrzeń, że „jeszcze zębów nie umyłam” lub „ja taka niepomalowana”. Łono natury wybacza wszystko, tutaj pięknieje się od samego stąpania po trawie. 
 
Wybiegane przed śniadaniem dzieci ochoczo zasiadają do stołu, nie trzeba prosić i nawoływać. Przygotowanie śniadania trwa kilka minut, efekt jest jak w najpiękniejszej agroturystyce: tu płatki z mlekiem, tu liść sałaty, dwa kęsy jajecznicy i trochę chlebka. Wszystko na kolorowych talerzach, bo takie one są – plastikowe, campingowe zastawy. Dzieci znikają po chwili, a dorośli wyciągają się beztrosko w piżamach lub innych legginsach. Nigdzie nikomu się nie spieszy, relaks unosi się w powietrzu, tylko „siku” lub „kupa” naszej pierworodnej jest w stanie ruszyć mnie z fotela.
 
 

W ZGODZIE Z PRZYRODĄ

Najfajniej jak nie ma dookoła internetu. Co tu ukrywać: przez pierwsze godziny trudno jest trochę. Patrzę w takich sytuacjach nerwowo na mojego smartfona z częstotliwością uderzeń serca, czy czasem telefon się nie zepsuł, system nie zawiesił, potem pytam czy inni też tak mają. I jeśli mają, to oddycham z ulgą. 
 
Z pomocą w syndromie odstawiennym przychodzą kolorowe gazety: mało treści, dużo obrazków, można przekładać strony niczym posty na fejsbuku. Kolejnym etapem jest przeczytanie reportażu, ostatnim: sięgnięcie po książkę. Wakacje pod namiotem, zwłaszcza na dziko, to wakacje z książką właśnie. Bez rutera ukrytego za wejściowymi drzwiami w apartamencie o skandynawskim dizajnie. 

CO ROBIĆ POD NAMIOTEM?

Standardowo pod namiot zabieramy też gry planszowe. Różnie bywa z graniem, bo wyraźnie widać w naszym gronie deficyt nicnierobienia. Błękitne niebo działa kojąco na głowę, która jeszcze przed chwilą poddana była działaniom przedsiębiorczego myślenia. Taka głowa najlepiej odpoczywa w hamaku. Gorzej, jeśli hamak jest jeden, a głów więcej, zwłaszcza dziecięcych. Wtedy trzeba zrobić przerwę w relaksie i odwrócić uwagę dzieci od hamaka, na przykład przelatującym motylkiem lub ptaszkiem. Bitwa o hamak jest dużo krótsza niż bitwa o pilota. Nie ma też jak trzasnąć drzwiami, tu przyroda łagodzi obyczaje. Dodatkowo dzieci na świeżym powietrzu są same dla siebie animatorami czasu wolnego. Przynajmniej Zojka i jej kompani potrafią bawić się tym, co znajdą dookoła tak niestrudzenie, że gdyby tylko nie kłóciły się między sobą raz po raz, zapomniałabym o ich istnieniu. 

SZCZĘŚLIWE DZIECI

 
Pozwalam mojemu dziecku biegać w skarpetkach po trawie i na bosaka po szyszkach. Czasem kanapka spadnie mu na ziemię, przeciera ją wtedy brudną ręką i je. Klasycznie nie ma czasu usiąść, bo inne dzieciaki już czekają. Przybiega co trochę by na bezdechu opowiedzieć mi, że „tambylismyiskakalismyamogejeszcze” i od razu biegnie dalej. Jednego dnia robimy „dzień dziecka” i pozwalamy Zojce umyć tylko buzię i zęby, drugiego za to organizujemy wspólną kąpiel pod prysznicem z innymi dziećmi – bo tak jest weselej. No a ja leżę w tym czasie w hamaku, delektuję się chwilą i nie zapominam o książce, tej, która leżała od tygodni nietknięta na nocnym stoliku. 
 
Taki obraz przypomina mi o czasach mojego dzieciństwa, kiedy to chodzenie po drzewach nie było zakazane, trawa nie była ogrodzona, a zdarte kolana wliczone na porządku dziennym. Czy nie za tym tęsknimy czytając sentymentalne memy na fejsbuku o dzieciństwie w PRL? Wakacje pod namiotem to świetna okazja to tego, żeby dziecko uczyło się samodzielności i pierwszych zasad odpowiedzialności pozostając przy tym na 100% dzieckiem. W miejskiej dżungli lub zatłoczonym kurorcie jest to i dla rodzica, i dla dziecka dużo większym wyzwaniem niż na zielonej łące. Wbrew pozorom brak płotów i furtek na naszym campingu daje większe poczucie bezpieczeństwa nam i naszym dzieciom niż strzeżone osiedle.

PRAKTYCZNY EPILOG

Aby prawdopodobieństwo cichych wieczorów było największe polecamy trzymać się z dala od pól namiotowych. Nasz campingowy ekwipunek pozwala na to, żeby rozbijać się z dala od cywilizacji w bardzo komfortowych warunkach, np. z widokiem na morze.
Jeśli jednak potrzebujecie dostępu do bieżącej wody lub prądu, a nie jesteście samowystarczalni, to popytajcie o możliwość rozbicia namiotu na terenie należącym do agroturystyki. Takie miejsca są z reguły wyposażone w sanitariaty do wspólnego użytku, można też poprosić o podciągnięcie prądu do namiotu. Unikniecie dzięki temu głośnych imprez zakrapianych alkoholem czy innych ekscesów towarzyszącym często przebywaniu na polu namiotowym. 
 
Wakacje pod namiotem mają też jeszcze jedną, niezwykle ważną zaletę: nie trzeba ich rezerwować z rocznym wyprzedzeniem w obawie, że ktoś nam zgarnie sprzed nosa ostatni pokój. Miejscówka z widokiem na niebo pełne gwiazd czeka po prostu, aż się pojawicie. 
 

Do tego wpisu zmobilizował mnie kolejny TLC Camp, w którym wzięliśmy udział w miniony weekend. Wszystkie zdjęcia pochodzą z tej właśnie imprezy.Więcej naszych przygód pod namiotem znajdziecie na blogu klikając po prawej stronie na zakładkę: Pod namiot z dzieckiem.

 
 
Tags from the story
,
  • Śledź nas na Facebooku

  • Instagram

  • 1 Comment

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.