Sukhothai, które skradło nasze serca

28 lutego 2017
National Geographic przedstawia Sukhothai pisząc, że „jest dla Tajlandii tym, czym Ankor jest dla Kambodży, a Giza dla Egiptu”. Nazwa królestwa w dosłownym tłumaczeniu oznacza „Wschodzące szczęście”. Mimo, że królestwo przez wieki mocno posunęło się w czasie, to jednak budowle w Sukhothai nadal zachwycają swoją architekturą i splendorem.

 

KLASYCZNE KRÓLSTWO

Sukhothai było stolicą królestwa Sukhothai, które istniało na terytorium dzisiejszej północnej Tajlandii w XIII i XIV wieku. Okres ten nie bez znaczenia znany jest jako „złoty wiek” w tajskiej historii – zarówno sztuka religijna, jak i architektura z tego czasu są uważane za klasykę tajskiego stylu. Budowle na tym terenie są mieszanką przeszłości kultury khmerskiej z wyraźnymi wpływami kultury buddyjskiej, a cały kompleks świątyń jest jednym z kilku miejsc w Tajlandii wpisanych na listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego.

Ruiny są podzielone na 5 stref: centralną, północną, południową, wschodnią i zachodnią. Mimo, że Park jest miejscem dość popularnym wśród turystów, to jednak jego ogrom powoduje, że można z reguły samotnie przemierzać większość ścieżek. Przy najbardziej popularnych świątyniach w przedpołudniowych godzinach zbierają się grupy ludzi i wtedy trudno odczekać moment na zdjęcie bez tłumów w tle. Część najbardziej imponujących budowli znajduje się poza strefą centralną – dlatego niezwykle popularne jest wypożyczenie roweru. Kilka wypożyczalni znajduje się na przeciwko bramy centralnej. Ilość rowerów może przyprawić o zawrót głowy, więc warto przymierzyć się do kilku i wybrać najlepszy. Widzieliśmy też zupełnie małe rowerki oraz rowery z fotelikami na najmłodszych dzieci.
 
Jednak i tym razem my zdecydowaliśmy się na spacer. Klasycznie: Iga spała w wózku, a Zoja biegała, skakała i komentowała wszystko, co mijaliśmy. Chcąc przejść cały park ale bez poczucia, że idziemy i wracamy tą samą drogą postanowiliśmy dojechać tuk tukiem do świątyni najdalej wysuniętej na północ, popularnej Wat Si Chum. To było jedyne miejsce, w którym spotkaliśmy tłumy turystów. Nic dziwnego: 15 metrowy siedzący Budda z eleganckimi, pomalowanymi na złoto paznokciami robi naprawdę niezwykłe wrażenie. 

 

 

 

 

 

 

 

JAK PORUSZAĆ SIĘ PO PARKU?

 
Sporo osób z tej świątyni wyruszało do innych części parku rowerami lub czekającymi na nich tuk tukami, my jednak ruszyliśmy wraz z naszym nieodłącznym wózkiem do najbliższej świątyni, w której powiewał przyjemny wiaterek i panował dużo większy spokój. Chociaż fakt, figurek Buddy było sporo, ale żadna tak spektakularna, jak siedzący Budda widziany kilka chwil temu.

 

 

TRASA PO PARKU

Opuściliśmy bramę północną i pieszo, wzdłuż pozostałości po murach królestwa, szliśmy do strefy centralnej. To był bardzo przyjemny spacer, który przerósł nasze wyobrażenia, ponieważ całą drogę wiał delikatny wiaterek, Zoja nie marudziła, Iga spała, a my chłonęliśmy piękno okolicy idąc przez park. Po drodze mijaliśmy kolejne figury Buddy i kolejne stupy, a także drzewa, które swoim majestatem dostosowywały się do otoczenia.

 

 

 

 

 

GDZIE ZJEŚĆ W PARKU?

Zanim weszliśmy do strefy centralnej zrobiliśmy sobie przerwę na obiad. Tuż za szeregiem wspomnianych wypożyczalni rowerów usytułowanych przy wejściu na teren Parku znajduje się też kilkanaście restauracji i knajpeczek. Naszą uwagę przykuło dość skromne miejsce, ale sporo było w nim klientów, a kelnerką i kucharką była jedna i ta sama kobieta. To dla nas najlepsza reklama w tej części świata. Spod jej ręki wyszła przepyszna sałatka z papai, a także ponoć najlepszy rosół tajski, jaki Bedu w życiu jadł! Jeśli tam będziecie – gorąco polecamy to miejsce!
 

 

 
Niedaleko wejścia znajduje się też popularny sklep 7/11- odpowiednik naszej Żabki. Kupiliśmy w nim zapas wody i drugą część dnia spędziliśmy podziwiając Wat Mahathat – kupując kolejny bilet z uwagi na wejście do nowej strefy.
Wat Mahathat  to największa w całym Parku świątynia złożona z wielu stup, figur Buddy, murów oraz kolumn. Uroku dodają stawy, w których przy zachodzącym słońcu niektóre budowle zdają się zanurzać w wodzie.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

BILETY WSTĘPU:

Bilet do każdej ze stref kosztuje 100 BHT za osobę dorosłą dzień za cały, plus dodatkowa opłata za rower lub skuter.
Park otwarty jest od godziny 6 do 18 przez cały rok.
Warto na zwiedzanie Parku zarezerwować sobie pełen dzień. 

JAK DOJECHAĆ DO PARKU Z NOWEGO SUKHOTHAI?

Park Historyczny Sukhothai położony jest 15 kilometrów od Nowego Sukhothai, w którym mieści się większość miejsc oferujących noclegi. Z miasta do Parku można dojechać tuk tukiem – kosztuje to od 100 – 300 BHT – w zależności od miejsca brania tuk tuka (z miasta taniej, spod bramy Parku zdecydowanie drożej). 

 

 
Alternatywą może być miejski autobus (chociaż słowo „przewóz” lepiej tu pasuje ;-)). W drodze do Parku odjeżdża spod Wieży Zegarowej w Nowym Sukhothai, w stronę powrotną spod głównej bramy. Odjazdy są co pół godziny, a bilet kosztuje 20 BHT (dzieci nie płacą).

 

 

 


GDZIE SPAĆ W SUKHOTHAI?

 
My polecamy miejsce, w którym spaliśmy przez dwie noce: At home Sukhothai. Bez problemu znajdziecie to miejsce w serwisach noclegowych.
To piękny, około 50-letni drewniany, oryginalny tajski dom. Prawdziwy rodzinny biznes z bardzo przyjaznymi i chętnymi do pomocy właścicielami. Pokoje są czyste, duże i drewniane, a na dole w tzw, części wspólnej dużo miejsca, w którym przyjemnie posiedzieć i poczuć się prawie jak w domu.
Guesthouse oddalony jest od Parku około 15 minut jazdy.
 

 

 

 

 

Tags from the story
,
  • Śledź nas na Facebooku

  • Instagram

  • Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.