Pierwsza majówka z Zoją

1 maja 2014
W tym miejscu trzeba zacząć od najważniejszego: Gdyby nie nasi niezastąpieni i jedyni w swoim rodzaju „sonsiedzi” nie byłoby o czym pisać. Pożyczyli nam samochód więc my mogliśmy ruszyć na majówkę. My mamy niezapomniane wspomnienia, a Wy macie co czytać. DZIĘ-KU-JE-MY!
 
W naszego majówkowego tripa ruszyliśmy wczoraj po mojej pracy. Na pierwszy ogień poszedł Wałbrzych jako doskonała baza wypadowa w Sudety. Wcześniej zarezerwowaliśmy trzy noclegi w Chacie na Przełęczy. Skoro ma być majówkowo i przyjemnie to nie cel jest ważny a droga. Więc zamiast drogi najkrótszej wybraliśmy najprzyjemniejszą i zabraliśmy Zojkę w jej pierwszą w życiu podróż zagraniczną! Z Wałbrzycha pojechaliśmy przez Czechy aby w Nachodzie wjechać z powrotem do Polski. Jadąc tak sobie czeskimi bocznymi drogami zdaliśmy sobie sprawę z ciekawej sytuacji w jakiej się znaleźliśmy, mianowicie: jedziemy nie naszym samochodem z dzieckiem, które nie ma żadnych dokumentów. Wiadomo, że Schengen i pełen relax ale wiadomo też, że jakby się ktoś uparł to mogłoby być różnie… Nam było wesoło i to najważniejsze. W Czechach jak w Eldorado! Piwo Velkopopovický Kozel za 1,70 zł, rum Tuzemák, Kofola, czekolada Studentská….jednym słowem zapasy na całą majówkę! 

Z przejścia granicznego Náchod – Kudowa Słone kierujemy się w stronę Zieleńca. W drodze zaczynamy wspominać kiedy byliśmy tu ostatni raz, co robiliśmy, z kim byliśmy… Dojeżdżamy do Punktu Widokowego Zieleniec i widokom nie mogę się nadziwić! Trafiamy na grupę niesamowitych oldtimerów – myślę, że takie zdjęcia będą w przyszłości dla Zoi niesamowitą historią!

 

 

 

 

 

 

 

Sam Punkt Widokowy jest przyjemnym miejscem odpoczynku. Znajduje się na wysokości 889m n.p.m. są tam wiaty, przy których można usiąść i cieszyć się panoramą Gór Stołowych. Brakuje jedynie Toi-Toi’a.

Z Zieleńca do naszej bazy wypadowej w Góry Bystrzyckie jest już ok 20km. Trasa jest bardzo malownicza i wiedzie wzdłuż granicy polsko-czeskiej, którą wyznacza rzeka Dzika Orlica (czes. Divoká Orlice) rozdzielająca jednocześnie Góry Orlickie od Gór Bystrzyckich. Choć nasza chata leży tuż przy Autostradzie Sudeckiej to droga z autostradą ma niewiele wspólnego – jest dziurawa, ledwo mieści się na niej jeden samochód, który na dodatek przejeżdża bardzo rzadko. W progu wita nas uśmiechnięta staruszka, która wskazuje nasz pokój. Rozpakowujemy się i idziemy na rekonesans okolicy. Wchodzimy na Przełęcz pod Porębą idziemy do Gniewoszowa…relaksujemy się i planujemy kolejny dzień naszej majówki.

  • Śledź nas na Facebooku

  • Instagram

  • Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.