Na dachu Tajlandii – najwyższy szczyt Doi Inthanon

2 marca 2017
Doi Inthanon w przewodnikach po Tajlandii nie zajmuje dużo miejsca, co może zaskakiwać, bo Doi Inthanon to najwyższy szczyt Tajlandii o wysokości 2565 m n.p.m. Obszerniej opisane są rajskie wyspy na Wybrzeżu Andamańskim czy targi na wodzie dookoła Bangkoku, więc  żeby na górę trafić trzeba albo mieć dużo czasu będąc w Chiang Mai, które jest doskonałą bazą wypadową na przykład dla trekkingu, albo też hobbystycznie kolekcjonować najwyższe szczyty, jak to jest w przypadku taty Bedu. Dlatego zdobycie najwyższego szczytu Tajlandii, było już na etapie przygotowań naszym pewnikiem. Więc dlaczego zaskoczyło nas wszystko, co działo się tego dnia? 
 

JAK DOTRZEĆ DO PARKU NARODOWEGO DOI INTHANON?

Sam szczyt jest tylko wisienką na torcie w Parku Narodowym Doi Inthanon, w którym sporo jest szlaków trekkigowych, wodospadów i który słynie dodatkowo z dwóch wielkich stup wzniesionych na cześć króla i królowej Tajlandii. 
 
Za wjazd na teren parku obcokrajowcy płacą 300 BHT/osoba (Tajowie około 10 razy mniej).
 
Z Chiang Mai najłatwiej dotrzeć tu ze zorganizowaną jednodniową wycieczką. Takich ofert jest w mieście na pęczki. Jednak my do zwolenników takich wycieczek z pewnością nie należymy, więc sporo czasu zajęło nam zdobycie informacji, jakie są alternatywne sposoby dotarcia do parku, a dalej na szczyt („Wygodniej z wycieczką…. i jeszcze obiad dostaniesz” – doradzali nam na forach internetowych ;-)).
 

GIEW MAE PAN NATURE TRAIL

 
Można też dotrzeć samochodem z Chiang Mai do którejś z okolicznych wiosek i na nogach popularnym i zapierającym dech w piersiach szlakiem Giew Mae Pan Nature Trail wejść na sam szczyt. Ta opcja wymaga indywidualnego przewodnika oraz – jeśli podróżuje się z dziećmi – nosideł na nich, ponieważ droga zajmuje minimum 3 godziny (w zależności od miejsca, w którym zacznie się trekking). My chcieliśmy z tej opcji zrobić własny mix, czyli dotrzeć do parku samochodem, a potem jakoś na własną rękę przejść nie wspomniane 3 godziny, a maksymalnie godzinę, czyli tyle, ile Zojka mogłaby przejść na własnych nóżkach.
 
Wybór tego wariantu spowodował, że zaczęliśmy szukać opcji samochodowej. Z pomocą właściciela miejsca, w którym spaliśmy w Chiang Mai, wypożyczyliśmy na dwa dni własne auto. To wyzwanie samo w sobie, ponieważ w Tajlandii obowiązuje ruch prawostronny, a pikanterii dodaje azjatycka szalona fantazja kierowców. Ale o sposobach przemieszczania w Tajlandii napiszemy osobny wpis, bo te historie nie mogą zginąć 🙂
 

W ten sposób wyruszyliśmy z Chiang Mai zupełnie na własną rękę będąc sami sobie sterem, żeglarzem, okrętem. Kwintesencja podróżowania.

NOCLEG U STÓP SZCZYTU I SZCZYPTA TAJSKIEGO ŻYCIA

Aby wyruszyć na szczyt Doi Inthanon jak najwcześniej, zdecydowaliśmy się spędzić w parku dwa dni. Opcji noclegowych jest sporo: od droższych miejsc usytuowanych na terenie parku, do tańszych wariantów poza obszarem parku, za to za zwyczaj blisko małych mieścinek, w których można poobserwować życie Tajów.  
 
My zatrzymaliśmy się w Kwan Lah Homestay, miejsca oddalonego o około 30km od szczytu. Miejscówka bardzo lokalna: ze ścianami zbitymi z desek i grubymi kocami, które przydały się w chłodną noc. Na dodatek o kilka minut drogi pieszo znajdował się targ, na którym byliśmy niewątpliwą atrakcją. Nasze dzieci zostały klasycznie obfotografowane, a my zjedliśmy pyszne, specjalnie dla nas przygotowane śniadanie. Na innym lokalnym targu po popołudniu Bedu zakupił okoliczny przysmak: robaki w liściach kafiru. Ponoć palce lizać.
 
Zdecydowanym plusem takich miejsc jest ich autentyczność. Nie ma pamiątek dla turystów, nie ma wytrenowanych naciągaczy. Jest za to szczere zdziwienie, obustronny zachwyt i nasza przyjemność odkrywania prawdziwej Tajlandii. 

 
 

 

 

DACH TAJLANDII

Drugiego dnia od świtu przygotowywaliśmy się do zdobycia najwyższej góry Tajlandii. Ubrani w ciepłe rzeczy i pełne buty, z prowiantem i zapasem wody wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy z powrotem do parku. Po drodze minęliśmy kontrolę biletów, parking, z którego startuje najkrótszy trekking Giew Mae Pan Nature Trail i… dojechaliśmy do szlabanu, który poinformował nas, że dalej wjechać i wejść mogą tylko wojskowi. Zaparkowaliśmy więc auto na parkingu tuż obok i wyruszyliśmy! Lepszego słowa nie znajdę by opisać przynajmniej stan ducha, jaki towarzyszył tej WYPRAWIE. Trochę nas zdezorientowała tablica wskazująca ten sam kierunek (i odległość!!!) dla sklepików z pamiątkami, kawiarnią i szczytem. Ruszyliśmy jednak gotowi na nową przygodę. 

 

SZCZYT

 
Po jakichś 7 minutach z parkingu dotarliśmy do grobu, w którym znajdują się prochy Króla Inthanon – to ku jego czci góra otrzymała swoją nazwę. Kilka metrów dalej idąc ciekawym, drewnianym szlakiem docieramy do znaku, który mówi nam, że oto właśnie jesteśmy na dachu Tajlandii! Dla całej naszej rodziny oraz dla każdego z osobna te 2565 metrów n.p.m. jest najszybszym zdobyciem szczytu w historii! 
Jakoś inaczej wyobrażaliśmy sobie i sam szczyt, i drogę do niego…
Pośmialiśmy się z naszej próby trekkingu i pozazdrościliśmy tym, którzy szli w pocie czoła na szczyt dalej niż tylko z parkingu. Zdycydowanie była to jedna z tych sytuacji, kiedy na własnej skórze odczuliśmy, że ważniejsza od celu jest droga. Droga jest celem. 

KRÓLEWSKIE PAGODY

 
Z poczuciem dużego niedosytu odjechaliśmy z parkingu. Po 3 kilometrach jazdy w dół zobaczyliśmy drogowskaz na dwie pagody. Bez wahania skręciliśmy w prawo i była to najlepsza decyzja tego dnia! Naszym oczom ukazały się dwie olbrzymie zbudowane naprzeciwko siebie pagody. Jedna z nich została wybudowana z okazji 60 urodzin króla Tajlandii, druga na 60 urodziny królowej, trzy lata później. Dookoła kwitną kwiaty, szumią strumyczki i roztaczają się widoki na okoliczne pola i doliny. 
 
Widoczność jest najlepsza od listopada do lutego, jednak nawet w tych miesiącach nie ma co oczekiwać zapierających dech w piersiach widoków. Wszystko przez mgłę, powstającą w wyniku dużej wilgotności powietrza na tej wysokości. Jednak zamglone widoki wynagrodzone są kwiatami, które rosną pod stopami dookoła obu pagód.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

WODOSPADY W PARKU NARODOWYM DOI INTHANON

 
Na terenie parku znajduje się osiem wodospadów. Rozmawialiśmy z kilkoma osobami chcąc oczywiście wybrać najbardziej spektakularny z nich i po naradach wybór padł na Nam Tok Mae Klang. To ponoć największy z wodospadów, a niezależnie od tego najłatwiej się do niego dostać bo leży tuż przy wjeździe do parku. 
 
Widok z którym się zderzyliśmy był jednak mniej spektakularny od zdjęć oglądanych wcześniej w folderach i internecie. Z całą pewnością więc ma znaczenie pora roku, w której odwiedza się wodospad. To jedno z tych miejsc w Tajlandii, w których im bardziej pada, tym lepiej … dla turystów. 
 
 
 
 
 
 
  • Śledź nas na Facebooku

  • Instagram

  • 1 Comment

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.