Dolina Kościeliska z dziecięcym wózkiem

28 października 2014
Gdzie: Tatry
Długość trasy: 12 km
Czas przejścia: 3:00 h

W sobotę zmienialiśmy czas z letniego na zimowy, co w praktyce oznacza, że śpimy godzinę dłużej. Zoja nie była tego samego zdania…. Więc zamiast o 6.15 jak zawsze od niedzieli budzi się o 5.15. My jesteśmy nieprzytomni, bo abstrahując od tego, że jesteśmy na wakacjach, to przecież nawet do pracy nie wstawaliśmy tak wcześnie. Po godzinie
skakania Zoi po nas kapitulujemy i wstajemy. Tak też było dzisiaj. Zojka świergotała przez pierwsze dwie godziny, ale potem ziewa jak małe smoczątko i finał jest taki, że my umyci i ubrani, a przede wszystkim obudzeni patrzymy jak Mała Gu szykuje się do drzemki. Tak więc poranne gry i zabawy, przerywane śniadaniem, potem drzemka, przebieranie się i o 11.30 wychodzimy z domu. Holideje pełną gębą;) Godzina taka, że decydujemy się na kolejną rekreacyjną wycieczkę i kolejną próbę wózkową.

JEDZIEMY DO DOLINY KOŚCIELISKIEJ!

Nie obawiamy się tłumów, bo pomimo przecudnej pogody – bezchmurnego nieba i świecącego słońca, jest ostatni
tydzień października, czyli teoretycznie już po polskiej złotej jesieni, a jeszcze przed sezonem bożonarodzeniowym. I faktycznie na parkingu, na który podjeżdżamy, jest zaledwie kilka samochodów. Parking całodzienny kosztuje tutaj 20zł, dopiero, gdy się dobrze rozglądamy widzimy znak po drugiej stronie ulicy konkurencję, której szyld informuje nas: „Cały dzień tylko 10zł”. Słabo się reklamują, bo my już zapłaciliśmy.

 

 

DOLINA KOŚCIELISKA Z DZIECIĘCYM WÓZKIEM

Trasa Doliną Kościeliską jest prosta i bardzo przyjemna. Uznana jest za jedną z najpiękniejszych dolin tatrzańskich. Idąc nią otaczają nas szczyty Błyszcz (2159 m n.p.m.) i Ciemniak (2036 m n.p.m.). Cała dolina ma długość 8 kilometrów, więc to fajny, optymalny na dziś spacer. 

Naszym celem jest schronisko Ornak, do którego prowadzi nas zielony szlak. Korzystam z prostej, gładkiej drogi i przejmuję stery wózka. Dochodzę do wniosku, że prowadzenie go zdecydowanie ułatwia marsz. Dopiero pod koniec pojawiają się dość uciążliwe kamienie, tak, że z nosidełkiem, a nie wózkiem szło by się na pewno lepiej. Tym bardziej, że gdybyśmy jednak dziś zabrali Zojkę w nosidle to moglibyśmy naszą wycieczkę urozmaicić sobie o Jaskinię Mroźną
lub Wąwóz Kraków, do którego odbija szlak żółty, by w 45 minut zrobić sobie ciekawą wycieczkę. Niestety do tych miejsc prowadzą wąskie ścieżki, więc my idziemy dalej, do schroniska. Zmieniamy się i teraz Bedu przejmuje Zojkę. Ja weryfikuję pogląd o prowadzeniu wózka.

 

SCHRONISKO ORNAK

Po półtorej godzinie od zaparkowania samochodu docieramy do celu i rozsiadamy się w słońcu. Zamawiamy piwko i odgrzewamy Zojce obiad – nie mają tu mikrofalówki, ale bez problemu dostajemy miseczkę wrzątku na zasadzie „samoobsługi”. Na początku towarzyszy nam jeszcze głośna wycieczka szkolna, ale chwilę potem zostajemy
prawie sami. Jest cudnie! Wygłupom nie ma końca, Zojka śmieje się w głos, a my cieszymy się, że tak dobrze znosi nasze górskie wędrówki. W głowach już nam kiełkuje pomysł na jutro! 
W toalecie nie ma przewijaka dla niemowląt, ale bez problemu możemy skorzystać z sali dla przewodników. Warto wspomnieć, że w schronisku Ornak jest mieści się stacja TOPR. Jest tu ciepło i przytulnie, a co najważniejsze – podoba się Zojce. Jeśli dorobić do tego rodzicielską nadinterpretację to myślę, że pewnie wyrośnie na
przewodniczkę górską. Pożyjemy, zobaczymy.
Wracając na ziemię, a dokładniej mówiąc, na szlak – zebraliśmy się dość niechętnie. Zaczęło się robić późno, a przed nami było kolejne półtorej godziny marszu. W drodze do domu kupiliśmy jeszcze u bacy bundza i bryndzę i dzięki temu poczuliśmy prawdziwy smak naszych górskich wakacji.
 

 

  • Śledź nas na Facebooku

  • Instagram

  • Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.