Hrobacza Łąka

9 stycznia 2015
Wczoraj odwiedzili nas goście, więc dzień i wieczór spędziliśmy na świętowaniu urodzin Zoi. Nie ma materiału zdjęciowego, więc nie ma co pokazywać :p
Skoro dziś mamy nowy dzień, wczoraj było wesoło to należy się przewietrzyć. Nasi goście – Zgórasy, przyjechali do nas z dwójką dzieci. Za cel obrali sobie, że w dniu dzisiejszym nauczą Władzia jeździć na nartach. W naturalny sposób się podzieliliśmy. Oni na Żar, my na Hrobaczą Łąkę.
Ponieważ dalej nie jesteśmy na 100% wyleczeni z naszych chorób, to nasze wycieczki bardziej sprowadzają się do krótkich spacerów, w trosce o nasze zdrowie. Mapa pokazuje, że do schroniska na Hrobaczej Łące prowadzi droga, planujemy więc dojechać do samego schroniska. Niestety na planach się kończy, ponieważ kolejny raz opony MT’ki „nie robią” na asfalcie pokrytym śniegiem. Dojechaliśmy do miejsca, w którym auto nie chciało już wyżej wjechać i tam je porzuciliśmy. Zojkę zapakowaliśmy w nosidło i ruszyliśmy przed siebie, żółtym szlakiem – do góry.
 

 

 

 

 

 

 

 
Myślę, że po ok 30 min dotarliśmy do schroniska. Zaczęło mocno wiać, Zoja spała w nosidełku i w związku z tym postanowiliśmy iść jeszcze dalej, w kierunku Przełęczy U Panienki. Niestety na grani wiało już sakramencko, co obudziło Zojkę. Zarządziliśmy odwrót, żeby dotrzeć do schroniska na zojkowy obiad.  Schronisko otwarte, ale niestety bez obsługi, czyli nie ma jak zagrzać jedzenia. Po stwierdzeniu tego faktu, zdecydowaliśmy się znaleźć jakąś knajpę, w której będziemy mogli zjeść ciepłą zupę. Od dawna chodziła już za mną karczma, którą od lat mijałem w drodze do Międzybrodzia. 
 
 
Anula zamówiła zupę czosnkową, ja żurek. RE WE LA CJA! Oj daaawno tak dobrego żuru nie jedliśmy, więc jak ktoś z Was będzie w tamtej okolicy, niech koniecznie odwiedzi to miejsce – przynajmniej na zupę. Karczma jest przyjazna maluchom. Nie wiemy jak wygląda sytuacja z przewijakiem, ale jest krzesełko do karmienia oraz zabawki, a obsługa miła dla maluchów.
 
 
W drodze powrotnej zajrzeliśmy jeszcze do Kozubnika. Ostatnio byłem tam z krakowską ekipą motocyklową w 2012r. a wiem, że zaczęła się tam rewitalizacja terenu i byłem ciekaw jak to teraz wygląda. No i zmienia się! Na lepsze! W ogóle Kozubnik to bardzo ciekawy temat. Dla porównania dwa zdjęcia. Jedno z wycieczki w 2012r. i drugie zrobione teraz.
 

 

 
  • Śledź nas na Facebooku

  • Instagram

  • Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.