Tym razem wybraliśmy się bez Zoi, ale trasa jest na tyle łatwa i przyjemna, że bez problemu z dzieckiem w nosidle można ją pokonać. Za zostawieniem Zoi z babcią były dwa argumenty:
- babcia stęskniła się za Zoją i Zoja stęskniła się za babcią
- było bardzo wietrznie i mroźno
Gdzie: Góry Sowie oraz Góry Suche
Długość trasy: 20 km
Czas przejścia: 5h
Ponieważ MPK w Wałbrzychu od jakiegoś czasu funkcjonuje w sposób znakomity, można dzięki temu komunikacją miejską wyjechać z miasta za 2,60 zł w kilka rejonów górskich. My postawiliśmy na linię nr 5 i za cel obraliśmy Rzeczkę w Górach Sowich. Będąc już na przystanku i studiując mapę uzgodniliśmy, że wysiądziemy wcześniej – w Walimiu i dzięki temu szybciej uda nam się wejść do lasu, więc nie będzie tak wiało no i będzie mniej chodzenia ulicą.
MASYW WŁODARZA
Idąc szlakiem niebieskim bardzo szybko weszliśmy w Masyw Włodarza – ten pod którym znajduje się podziemna trasa turystyczna i mijając po prawej stronie szczyt Włodarz o wys. 811 m n.p.m. doszliśmy na Przełęcz Marcową 704 m n.p.m. Tam ku naszej uciesze jest spora wiata. Mieliśmy nadzieję odpocząć tam od przenikliwego wiatru, jednak był on na tyle silny, że wiata nie dawała żadnego schronienia. Zakładaliśmy również, że zejdziemy szlakiem niebieskim do Głuszycy na obiad, ale pogoda nie zachęcała do wydłużania wycieczki. Zrobiliśmy łyk herbaty i ruszyliśmy dalej.
Z Przełęczy Marcowej zaczęliśmy kierować się w dół, w stronę Rybnickiego Grzbietu, zostawiając tym samym Góry Sowie za plecami.
JEDLINA ZDRÓJ
Zeszliśmy do Jedliny – Zdrój, w której przecięliśmy drogę nr 383 przy Pałacu Jedlinka. Doszliśmy w okolicę dworca kolejowego i ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu był on czynny! Trasa kolejowa wiodąca z Wałbrzycha do Kłodzka jest niezwykle malownicza. Droga wiedzie przez góry, tunele i jest naprawdę piękna. Trasa przez lata była nieczynna, a tu proszę jakie zaskoczenie. Obowiązkowo się nią niebawem przejedziemy.
Za dworcem kolejowym zaczęła się wspinaczka. Można by pomyśleć, że góry to niewysokie i ciężko mówić o wspinaczce, ale były „momenty”, oj były… Podejście krótkie ale bardzo strome.
Wejście na Przełęcz Pod Wawrzyniakiem 568 m n.p.m.
No i jak to w górach. Weszliśmy na górę, czas zejść na dół. A na dole czeka na nas architektoniczny rarytas – dom ryglowy z 1713r., w którym obecnie znajduje się Gospoda Sudecka. Jestem tam kolejny raz i kolejny raz gospoda jest nieczynna. Szkoda.
Przed gospodą odbijamy w lewo, do góry by po chwili wejść do kolejnego Parku Krajobrazowego.
Park przywitał nas w iście zacnym stylu, bo mieliśmy okazję przyjrzeć się stadu muflonów składającemu się z kilkunastu osobników. Mimo, że były daleko i przez dłuższą chwilę mogliśmy patrzeć jak wcinają trawę, to jak nas usłyszały i ruszyły w górę, to to zrobiło największe wrażenie.
Kolejne podejście pod Skalne Bramy nie było już tak spektakularne jak to pod Przełęcz pod Wawrzyniakiem. Było natomiast bardzo urocze i „dzikie”.
Minęliśmy ruiny Zamku Rogowiec pochodzącego z XIIIw. i po godzinie doszliśmy do schroniska Andrzejówka. Nie mogło zabraknąć piwa, dla wytrwałych turystów 😉
Na koniec zagadka: Jak myślicie, czy w pokoju było zimno?