Estonia, królowa biwaków – praktyczne informacje o RMK

26 sierpnia 2020

Nasza podróż do Estonii w głowach dojrzewała od roku, a może już nawet dwóch. Planowaliśmy pojechać tam naszą terenową Toyotą, do której wchodzi niezbędny sprzęt. Kusiły nas też popularne  w Estonii „eremki”, ale nie do końca umieliśmy sobie je wyobrazić. Plan zwiedzania mieliśmy dość luźny: chcieliśmy spotkać się z Estonią po raz pierwszy, nie ostatni. Dlatego bardziej niż zabytki interesowały nas, miłośników biwakowania, dzikie miejsca noclegowe. W naszych założeniach miały one dać nam potrzebną w podróżowaniu wolność i niezależność. Marzyły nam się noclegi w pięknych miejscach bez konieczności rezerwacji, pomarańczowe zachody słońca i kawa w hamaku. Latem roku 2020 zamiłowanie do odludzia spotkało się z koniecznością poszukania pomysłu na bezpieczne wakacje z dala od tłumów. W tym świetle Estonia była tak kusząca, że w końcu zdecydowaliśmy się wyruszyć.

NOWY WYMIAR BIWAKOWANIA

Pandemia koronawirusa spowodowała, że jeszcze nigdy producenci kuchenek turystycznych na butle gazowe nie mieli takich pustek w magazynach, a przyczepy kampingowe jeszcze nigdy nie rozchodziły się jak świeże bułeczki. Fora internetowe zapychają się od zapytań o: kameralne pole namiotowe, sprzęt turystyczny i wskazówki dotyczące tego, gdzie nie ma tłumów. Nawet informacja z listopada 2019 roku o tym, że Lasy Państwowe uruchomiły pilotażowy program dzikich biwaków w wybranych nadleśnictwach, dopiero latem zyskała na znaczeniu.

Świat podzielił się na tych, którzy zostają latem w domach i na tych, którzy szukają odludnych miejsc. Tam, gdzie jest natura, jest mniej ludzi, tam ma być w związku z tym bezpiecznie. Obserwując szlaki Bieszczad wcale nie nabieraliśmy takiego przekonania.

Nam, miłośnikom biwakowania, to nagłe zainteresowanie naturalną turystyką wcale się nie udzieliło. W garażu spokojnie czekał namiot, pod łóżkiem na wyjęcie czekały śpiwory, a naczynia z melaminy zaczęły po prostu być dostrzegane na tyłach kuchennych szafek. I gdy wydawało się nam, że nic nas w biwakowym świecie nie zaskoczy, bo tak dużo o nim wiemy, wtedy dotarliśmy do pierwszego noclegu RMK w Estonii. I w ten sposób rozpoczęliśmy nowy etap w naszym biwakowym życiu.

Wszystko co powinniście wiedzieć o RMK

co, gdzie, jak?

CO TO JEST RMK?

RMK w pełnym brzmieniu to RIIGIMETSA MAJANDAMISE KESKUS co w wolnym tłumaczeniu oznacza Narodowe Centrum Zarządzania Lasami. RMK ma na celu (oprócz gospodarki leśnej, handlu drewnem czy administracji lasami) utrzymanie infrastruktury turystycznej w Estonii. Realizacja tego celu polega na tworzeniu przyjaznych warunków dla turystów głównie pieszych i rowerowych. To oznacza, że Estonia dysponuje siecią atrakcyjnych szlaków turystycznych: dokładnie oznaczonych, zadbanych, z bogatą infrastrukturą. I ta infrastruktura właśnie to wisienka na torcie Estonii- królowej biwakowania. Na szlakach bowiem znajdują się oznaczone miejsca do biwakowania z turystycznym zapleczem, a nawet całe chatki do dyspozycji turystów.          I pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wszystko to oddane jest do dyspozycji turystów zupełnie za darmo!

Standardowe wyposażenie RMK (miejsca biwakowego) to:

  • palenisko lub grill
  • wiatka: stół z ławkami oraz dachem (bardzo przydatne gdy pada!)
  • latryna, w której jest papier toaletowy!
  • kosz na śmieci (z segregacją odpadów!)
  • drewno na opał + siekiera
  • a na jednej z RMK była także studnia z wodą pitną! 

To co nas urzekło jednak w „eremkach” najbardziej to ich położenie. Dzięki temu, że wybraliśmy biwakowanie na dziko spaliśmy w miejscach, o których wyjeżdżając nawet nie śniliśmy! Pamiętam, gdy pierwszy raz zobaczyliśmy RMK – tuż przy plaży, właściwie na pierwszej linii drzew, z piaskiem pod nogami. Zachody słońca, śniadania, kawa w hamaku, dzieci bawiące się na pustych i długich plażach „pod nosem” – trudno wymarzyć sobie lepszą lokalizację!

To co rzuca się też na pierwszy rzut oka to czystość tych miejsc. Estonia ma bardzo silne wpływy skandynawskie, szczególnie szwedzkie i duńskie. Widać to nie tylko po architekturze odwiedzanych miasteczek, ale także po kulturze korzystania z RMK. Wszystkie miejsca są bardzo zadbane, latryny były kilkakrotnie na naszych oczach czyszczone, śmieci były tylko w śmietnikach. Zwłaszcza pisząc o śmieciach uśmiecham się do siebie, bo dlaczego mnie to tak zaskoczyło?! Przecież tak właśnie powinno być w miejscu, które odwiedzamy i z którego korzystamy…

GDZIE SZUKAĆ MIEJSC BIWAKOWYCH W ESTONII?

Można na dwa sposoby: wzrokowo :-), czyli jadąc należy poszukiwać wyraźnych znaków informujących, że w pobliżu jest RMK.

Jednak należy pamiętać, że Estonia jako jedno z najbardziej zinformatyzowanych państw świata oferuje – także w aspekcie lasów- bardziej nowoczesne rozwiązania.

Można więc przygotować się wcześniej i zaznajomić ze stroną internetowąhttps://loodusegakoos.ee/en. Lub, co wygodniejsze- korzystać z aplikacji, w której zebrane są wszystkie RMK w całej Estonii.  I jest to naszym zdaniem najlepsza forma poszukiwania interesujących nas pól biwakowych, chatek, tras. Wszystkie wspomniane atrakcje możemy znaleźć na mapie wyświetlanej na ekranie telefonu, a ponadto zapoznać się z dostępną na każdej „eremce” infrastrukturą.

Link do strony, na której można pobrać aplikację w zależności od posiadanego oprogramowania:

 https://www.rmk.ee/organisation/rmk-mobile-app.

Wiecie już gdzie szukać miejsc biwakowych w Estonii oraz czego można się po nich spodziewać. A jak wyglądają wakacje w „eremkach”? Poniżej spisałam kilka naszych wskazówek.

Polecam Wam, niezależnie od tego który akapit Was interesuje: kąpiel, gotowanie, sprzęt czy spanie, zajrzeć do przygotowanego przez nas tekstu CO ZABRAĆ NA WAKACJE POD NAMIOTEM?

 

HIGIENA

Wodę do mycia można czerpać z morza, jeziora lub przywieźć ją ze sobą w baniakach. W naszym przypadku powstała hybryda: myliśmy się w wodzie z morza, a ostatnie opłukanie było z wody z przywiezionych baniaków. Polecamy Wam też turystyczny prysznic podłączany do gniazda w zapalniczce. Opisaliśmy go w tekście linkowanym powyżej.

Zasadniczo bliskość wody (nawet nie nadającej się do picia) była dla nas bardzo ważna podczas wybierania noclegów. Oznaczała nie tylko łatwość dbania o higienę, ale także atrakcję w środku dnia dla dzieci.

Ważne jest w przypadku kąpieli detergentami żeby zbierać wodę tzw. deszczówkę lub po płukaniu w jakiejś misce lub baseniku po to, by spłukać tą wodą pianę po naszej kąpieli z ziemi. Wszystko po to, by zostawić miejsce, które odwiedzamy bez śladu po nas.

Drugim ważnym (o ile nie ważniejszym!) elementem toalety jest… toaleta! 🙂 „Eremki” są wyposażone w latryny – schludne, drewniane wychodki. Często można tam znaleźć papier toaletowy, wieszak na ubrania, a nawet oryginalne zdobienia!

KUCHNIA

Standardowym wyposażeniem każdej RMK jest miejsce na ognisko. Zdarza się, że nad kręgiem znajduje się metalowa kratka- idealna do pieczenia grzanek z serem oraz kiełbasek. Sporo RMK, które widzieliśmy ma także metalowe grille- wyglądające jak kominki, ze wspomnianą kratką w środku. Można je spotkać głównie na wybrzeżu – doskonały pomysł na okiełznanie ognia przy dużym wietrze.

Zaskoczyły nas także drewutnie przy niektórych „eremkach”. Czasem były to całe pomieszczenia, a nawet chatki, czasem „tylko” regał na porąbane drewno. Obok wspomnianych drewutni znajdowały się także siekiery z dokładną instrukcją korzystania z nich. Dlatego zawsze gdy korzystaliśmy z takiego gotowego drewna z drewutni to uzupełnialiśmy zapasy, by ci, którzy przyjadą po nas, też się miło zaskoczyli.

Do gotowania zawsze mieliśmy ze sobą pitną wodę z baniaków, które napełnialiśmy na stajach benzynowych lub w punktach informacyjnych w miastach.  Raz z powodu kończących się zapasów wody pitnej ugotowaliśmy makaron w wodzie morskiej – uznaliśmy, że nie trzeba będzie solić. Do zmywania mieliśmy najczęściej wodę z morza, choć przy dobrobycie wodnym płukaliśmy naczynia w wodzie pitnej. (Czytam to właśnie i dochodzę do wniosku, że zmywanie to strasznie skomplikowana czynność! ;-))

Wszystkie posiłki gotowaliśmy na kuchenkach turystycznych, ze dwa razy skorzystaliśmy z grilli.

PRĄD

Prądu na „eremkach” brak, internetu mało. My korzystaliśmy z prądu z panela słonecznego (dla ułatwienia wrzucam jeszcze raz link do tekstu o sprzęcie)

W ten sposób ładowaliśmy przede wszystkim lodówkę, a także telefony komórkowe i baterie do aparatu. Wieczory spędzaliśmy przy świetle lampek i lampy naftowej. Ta ostatnia przy zastosowaniu odpowiedniego oleju ma patent odstraszania komarów.

BEZPIECZEŃSTWO

Wielokrotnie zastanawialiśmy się czy możemy zostawić namiot bez opieki. Bo podczas naszej 14-dniowej wyprawy zatrzymywaliśmy się w jednym miejscu na dwie, a nawet trzy noce. Wtedy korciło nas żeby korzystać z atrakcji, które były dookoła. Oznaczałoby to jednak zostawienie obozowiska. No i mimo, że słyszeliśmy niejdednokrotnie, że Estonia jest bardzo bezpieczna, że to taka „mała Skandynawia”- to jednak nie odważyliśmy się nigdy zostawić wszystkiego i ruszyć na wycieczkę. Z reguły dzieliliśmy się na podgrupy i zwiedzaliśmy na nogach okolicę partiami. W ten sposób zawsze ktoś pilnował namiotów.

Jeśli chodzi o poczucie bezpieczeństwa: podczas pobytu na „eremkach”, w dzień czy w nocy to czuliśmy się bardzo komfortowo. Ani razu nie spotkaliśmy się choćby z cieniem jakiegoś zagrożenia. Ludzi w zasadzie też raczej na RMKach nie spotykaliśmy zbyt wielu. Właściwie nie powinno to dziwić, bo gęstość zaludnienia Estonii wynosi 30 osób na km(dla porównania w Polsce ta wartość wynosi 124 osób na km).

ATRAKCJE DOOKOŁA

Co można robić na dzikim biwaku? Wszystko, czego dusza zapragnie! Można leżeć w hamaku, liczyć chmury, spacerowować: wzdłuż plaży lub po lesie. Fajnie też pójść na grzyby i jagody, grać w karty, szukać czterolistnych koniczynek. Można strugać patyki, biegać – bo wreszcie jest na to czas, a nawet kąpać się nago w morzu – bo i tak jesteśmy sami na plaży. Można też, jak my, wyszukiwać pobliskich latarnii morskich i ruszyć w ich kierunku. A latarnii jest tu naprawdę sporo. Nie będzicie się nudzić.

Na zachętę mogę podpowiedzieć co warto zobaczyć na wyspie Sarema oraz zachęcić Was do przejścia wodnym szlakiem Vilsandi!

Szerokości!

  • Śledź nas na Facebooku

  • Instagram

  • 16 komentarzy

    • Pingback: The Beduins
    • Wow, ale pomocny wpis! Chcieliśmy w tym roku zrobić objazdówkę po krajach nadbałtyckich. Z wiadomych powodów nie wyszło, ale może w przyszłym roku się uda. Wtedy na pewno te rady nam się przydadzą 🙂

    • Świetny wpis! Dziękuję bardzo za takie przydatne praktyczne info! Estonia od dawna chodzi mi po głowie, ale teraz, z perspektywą takiego fajnego biwakowania, już układam w głowie plan na następny roadtrip! 😀

    • Nie wiedziałam, że Estonia ma takie fajne biwakowe cuda 🙂 Sama Estonia jeszcze jest w planach u nas, więc jeśli pojedziemy autem (A zapewne tak bedzie), to będziemy się za RMK rozglądać 🙂
      Pozdrawiam!

    • Muszę ten wpis koniecznie pokazać mężowi. On chciałby na taką wyprawę wybrać się naszym jeepem 🙂 A kiedy oglądam wasze zdjęcia i mnie kusi nocowanie na dziko 🙂

    • Estonia nam chodzi po głowie od lat. Chcielibyśmy wybrać się własnym autem, lub kamperem.
      Wspaniały kierunek. Ludzie szaleją po bardzo znanych miejscach, a tu cudowne widoki, cisza, czysto, pięknie.
      Super wpis i bardzo nam pomocny. Jak tylko będzie można, to ruszamy.
      Takie podróżowanie bardzo lubimy 🙂

    • Pingback: The Beduins
    • Wooowwwww!!!! Przeczytałem z zapartym tchem ?szukałem długo takiego artykułu o podobnej tematyce ! W przyszłym roku zapewne obierzemy ten kierunek bo biwakowanie i pustki to jest to co nas najbardziej rajcuje ?dzieki

    • Hej! Ja mam takie pytanie 🙂 właśnie zqmierzamy jechać na rmk głównie właśnie opierając się na waszych wskazówkach. Teraz zastanawiam się nad jedną rzeczą. Wchodzę na strony rmk i tam mi google tłumaczy, że drewna na opał nie ma, trzeba je kupić. Czy może być tak, że zaszły jakies zmiany? A może na stronie tak piszą, ale jest dostęp do drewna na miejscu? Będę wdzięczna za podpowiedzi

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.