Nasza podróż do Estonii w głowach dojrzewała od roku, a może już nawet dwóch. Planowaliśmy pojechać tam naszą terenową Toyotą, do której wchodzi niezbędny sprzęt. Kusiły nas też popularne w Estonii „eremki”, ale nie do końca umieliśmy sobie je wyobrazić. Plan zwiedzania mieliśmy dość luźny: chcieliśmy spotkać się z Estonią po raz pierwszy, nie ostatni. Dlatego bardziej niż zabytki interesowały nas, miłośników biwakowania, dzikie miejsca noclegowe. W naszych założeniach miały one dać nam potrzebną w podróżowaniu wolność i niezależność. Marzyły nam się noclegi w pięknych miejscach bez konieczności rezerwacji, pomarańczowe zachody słońca i kawa w hamaku. Latem roku 2020 zamiłowanie do odludzia spotkało się z koniecznością poszukania pomysłu na bezpieczne wakacje z dala od tłumów. W tym świetle Estonia była tak kusząca, że w końcu zdecydowaliśmy się wyruszyć.
NOWY WYMIAR BIWAKOWANIA
Pandemia koronawirusa spowodowała, że jeszcze nigdy producenci kuchenek turystycznych na butle gazowe nie mieli takich pustek w magazynach, a przyczepy kampingowe jeszcze nigdy nie rozchodziły się jak świeże bułeczki. Fora internetowe zapychają się od zapytań o: kameralne pole namiotowe, sprzęt turystyczny i wskazówki dotyczące tego, gdzie nie ma tłumów. Nawet informacja z listopada 2019 roku o tym, że Lasy Państwowe uruchomiły pilotażowy program dzikich biwaków w wybranych nadleśnictwach, dopiero latem zyskała na znaczeniu.
Świat podzielił się na tych, którzy zostają latem w domach i na tych, którzy szukają odludnych miejsc. Tam, gdzie jest natura, jest mniej ludzi, tam ma być w związku z tym bezpiecznie. Obserwując szlaki Bieszczad wcale nie nabieraliśmy takiego przekonania.
Nam, miłośnikom biwakowania, to nagłe zainteresowanie naturalną turystyką wcale się nie udzieliło. W garażu spokojnie czekał namiot, pod łóżkiem na wyjęcie czekały śpiwory, a naczynia z melaminy zaczęły po prostu być dostrzegane na tyłach kuchennych szafek. I gdy wydawało się nam, że nic nas w biwakowym świecie nie zaskoczy, bo tak dużo o nim wiemy, wtedy dotarliśmy do pierwszego noclegu RMK w Estonii. I w ten sposób rozpoczęliśmy nowy etap w naszym biwakowym życiu.
Wszystko co powinniście wiedzieć o RMK
co, gdzie, jak?CO TO JEST RMK?
RMK w pełnym brzmieniu to RIIGIMETSA MAJANDAMISE KESKUS co w wolnym tłumaczeniu oznacza Narodowe Centrum Zarządzania Lasami. RMK ma na celu (oprócz gospodarki leśnej, handlu drewnem czy administracji lasami) utrzymanie infrastruktury turystycznej w Estonii. Realizacja tego celu polega na tworzeniu przyjaznych warunków dla turystów głównie pieszych i rowerowych. To oznacza, że Estonia dysponuje siecią atrakcyjnych szlaków turystycznych: dokładnie oznaczonych, zadbanych, z bogatą infrastrukturą. I ta infrastruktura właśnie to wisienka na torcie Estonii- królowej biwakowania. Na szlakach bowiem znajdują się oznaczone miejsca do biwakowania z turystycznym zapleczem, a nawet całe chatki do dyspozycji turystów. I pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wszystko to oddane jest do dyspozycji turystów zupełnie za darmo!
Standardowe wyposażenie RMK (miejsca biwakowego) to:
- palenisko lub grill
- wiatka: stół z ławkami oraz dachem (bardzo przydatne gdy pada!)
- latryna, w której jest papier toaletowy!
- kosz na śmieci (z segregacją odpadów!)
- drewno na opał + siekiera
- a na jednej z RMK była także studnia z wodą pitną!
To co nas urzekło jednak w „eremkach” najbardziej to ich położenie. Dzięki temu, że wybraliśmy biwakowanie na dziko spaliśmy w miejscach, o których wyjeżdżając nawet nie śniliśmy! Pamiętam, gdy pierwszy raz zobaczyliśmy RMK – tuż przy plaży, właściwie na pierwszej linii drzew, z piaskiem pod nogami. Zachody słońca, śniadania, kawa w hamaku, dzieci bawiące się na pustych i długich plażach „pod nosem” – trudno wymarzyć sobie lepszą lokalizację!
To co rzuca się też na pierwszy rzut oka to czystość tych miejsc. Estonia ma bardzo silne wpływy skandynawskie, szczególnie szwedzkie i duńskie. Widać to nie tylko po architekturze odwiedzanych miasteczek, ale także po kulturze korzystania z RMK. Wszystkie miejsca są bardzo zadbane, latryny były kilkakrotnie na naszych oczach czyszczone, śmieci były tylko w śmietnikach. Zwłaszcza pisząc o śmieciach uśmiecham się do siebie, bo dlaczego mnie to tak zaskoczyło?! Przecież tak właśnie powinno być w miejscu, które odwiedzamy i z którego korzystamy…
GDZIE SZUKAĆ MIEJSC BIWAKOWYCH W ESTONII?
Można na dwa sposoby: wzrokowo :-), czyli jadąc należy poszukiwać wyraźnych znaków informujących, że w pobliżu jest RMK.
Jednak należy pamiętać, że Estonia jako jedno z najbardziej zinformatyzowanych państw świata oferuje – także w aspekcie lasów- bardziej nowoczesne rozwiązania.
Można więc przygotować się wcześniej i zaznajomić ze stroną internetową – https://loodusegakoos.ee/en. Lub, co wygodniejsze- korzystać z aplikacji, w której zebrane są wszystkie RMK w całej Estonii. I jest to naszym zdaniem najlepsza forma poszukiwania interesujących nas pól biwakowych, chatek, tras. Wszystkie wspomniane atrakcje możemy znaleźć na mapie wyświetlanej na ekranie telefonu, a ponadto zapoznać się z dostępną na każdej „eremce” infrastrukturą.
Link do strony, na której można pobrać aplikację w zależności od posiadanego oprogramowania:
https://www.rmk.ee/organisation/rmk-mobile-app.
Wiecie już gdzie szukać miejsc biwakowych w Estonii oraz czego można się po nich spodziewać. A jak wyglądają wakacje w „eremkach”? Poniżej spisałam kilka naszych wskazówek.
Polecam Wam, niezależnie od tego który akapit Was interesuje: kąpiel, gotowanie, sprzęt czy spanie, zajrzeć do przygotowanego przez nas tekstu CO ZABRAĆ NA WAKACJE POD NAMIOTEM?
HIGIENA
Wodę do mycia można czerpać z morza, jeziora lub przywieźć ją ze sobą w baniakach. W naszym przypadku powstała hybryda: myliśmy się w wodzie z morza, a ostatnie opłukanie było z wody z przywiezionych baniaków. Polecamy Wam też turystyczny prysznic podłączany do gniazda w zapalniczce. Opisaliśmy go w tekście linkowanym powyżej.
Zasadniczo bliskość wody (nawet nie nadającej się do picia) była dla nas bardzo ważna podczas wybierania noclegów. Oznaczała nie tylko łatwość dbania o higienę, ale także atrakcję w środku dnia dla dzieci.
Ważne jest w przypadku kąpieli detergentami żeby zbierać wodę tzw. deszczówkę lub po płukaniu w jakiejś misce lub baseniku po to, by spłukać tą wodą pianę po naszej kąpieli z ziemi. Wszystko po to, by zostawić miejsce, które odwiedzamy bez śladu po nas.
Drugim ważnym (o ile nie ważniejszym!) elementem toalety jest… toaleta! 🙂 „Eremki” są wyposażone w latryny – schludne, drewniane wychodki. Często można tam znaleźć papier toaletowy, wieszak na ubrania, a nawet oryginalne zdobienia!
KUCHNIA
Standardowym wyposażeniem każdej RMK jest miejsce na ognisko. Zdarza się, że nad kręgiem znajduje się metalowa kratka- idealna do pieczenia grzanek z serem oraz kiełbasek. Sporo RMK, które widzieliśmy ma także metalowe grille- wyglądające jak kominki, ze wspomnianą kratką w środku. Można je spotkać głównie na wybrzeżu – doskonały pomysł na okiełznanie ognia przy dużym wietrze.
Zaskoczyły nas także drewutnie przy niektórych „eremkach”. Czasem były to całe pomieszczenia, a nawet chatki, czasem „tylko” regał na porąbane drewno. Obok wspomnianych drewutni znajdowały się także siekiery z dokładną instrukcją korzystania z nich. Dlatego zawsze gdy korzystaliśmy z takiego gotowego drewna z drewutni to uzupełnialiśmy zapasy, by ci, którzy przyjadą po nas, też się miło zaskoczyli.
Do gotowania zawsze mieliśmy ze sobą pitną wodę z baniaków, które napełnialiśmy na stajach benzynowych lub w punktach informacyjnych w miastach. Raz z powodu kończących się zapasów wody pitnej ugotowaliśmy makaron w wodzie morskiej – uznaliśmy, że nie trzeba będzie solić. Do zmywania mieliśmy najczęściej wodę z morza, choć przy dobrobycie wodnym płukaliśmy naczynia w wodzie pitnej. (Czytam to właśnie i dochodzę do wniosku, że zmywanie to strasznie skomplikowana czynność! ;-))
Wszystkie posiłki gotowaliśmy na kuchenkach turystycznych, ze dwa razy skorzystaliśmy z grilli.
PRĄD
Prądu na „eremkach” brak, internetu mało. My korzystaliśmy z prądu z panela słonecznego (dla ułatwienia wrzucam jeszcze raz link do tekstu o sprzęcie)
W ten sposób ładowaliśmy przede wszystkim lodówkę, a także telefony komórkowe i baterie do aparatu. Wieczory spędzaliśmy przy świetle lampek i lampy naftowej. Ta ostatnia przy zastosowaniu odpowiedniego oleju ma patent odstraszania komarów.
BEZPIECZEŃSTWO
Wielokrotnie zastanawialiśmy się czy możemy zostawić namiot bez opieki. Bo podczas naszej 14-dniowej wyprawy zatrzymywaliśmy się w jednym miejscu na dwie, a nawet trzy noce. Wtedy korciło nas żeby korzystać z atrakcji, które były dookoła. Oznaczałoby to jednak zostawienie obozowiska. No i mimo, że słyszeliśmy niejdednokrotnie, że Estonia jest bardzo bezpieczna, że to taka „mała Skandynawia”- to jednak nie odważyliśmy się nigdy zostawić wszystkiego i ruszyć na wycieczkę. Z reguły dzieliliśmy się na podgrupy i zwiedzaliśmy na nogach okolicę partiami. W ten sposób zawsze ktoś pilnował namiotów.
Jeśli chodzi o poczucie bezpieczeństwa: podczas pobytu na „eremkach”, w dzień czy w nocy to czuliśmy się bardzo komfortowo. Ani razu nie spotkaliśmy się choćby z cieniem jakiegoś zagrożenia. Ludzi w zasadzie też raczej na RMKach nie spotykaliśmy zbyt wielu. Właściwie nie powinno to dziwić, bo gęstość zaludnienia Estonii wynosi 30 osób na km2 (dla porównania w Polsce ta wartość wynosi 124 osób na km2 ).
ATRAKCJE DOOKOŁA
Co można robić na dzikim biwaku? Wszystko, czego dusza zapragnie! Można leżeć w hamaku, liczyć chmury, spacerowować: wzdłuż plaży lub po lesie. Fajnie też pójść na grzyby i jagody, grać w karty, szukać czterolistnych koniczynek. Można strugać patyki, biegać – bo wreszcie jest na to czas, a nawet kąpać się nago w morzu – bo i tak jesteśmy sami na plaży. Można też, jak my, wyszukiwać pobliskich latarnii morskich i ruszyć w ich kierunku. A latarnii jest tu naprawdę sporo. Nie będzicie się nudzić.
Na zachętę mogę podpowiedzieć co warto zobaczyć na wyspie Sarema oraz zachęcić Was do przejścia wodnym szlakiem Vilsandi!
Szerokości!
Super praktyczny wpis. Dzięki. ? Czy zwykła osobówka też ta radę dojechać bez problemu?
Jasne, jeśli chodzi o drogi to bez najmniejszego problemu!
Ehh… uwielbiam Estonię. Byłem dwa raz raz zimą – na Sylwestra i raz w środku lata. Kraj doskonały na obie pory roku.
Bardzo przydatny i solidny wpis! Dzięki!
Wow, ale pomocny wpis! Chcieliśmy w tym roku zrobić objazdówkę po krajach nadbałtyckich. Z wiadomych powodów nie wyszło, ale może w przyszłym roku się uda. Wtedy na pewno te rady nam się przydadzą 🙂
Trzymamy kckiuki!
Świetny wpis! Dziękuję bardzo za takie przydatne praktyczne info! Estonia od dawna chodzi mi po głowie, ale teraz, z perspektywą takiego fajnego biwakowania, już układam w głowie plan na następny roadtrip! 😀
Bardzo się cieszymy!
Nie wiedziałam, że Estonia ma takie fajne biwakowe cuda 🙂 Sama Estonia jeszcze jest w planach u nas, więc jeśli pojedziemy autem (A zapewne tak bedzie), to będziemy się za RMK rozglądać 🙂
Pozdrawiam!
Polecamy gorąco!
Muszę ten wpis koniecznie pokazać mężowi. On chciałby na taką wyprawę wybrać się naszym jeepem 🙂 A kiedy oglądam wasze zdjęcia i mnie kusi nocowanie na dziko 🙂
Pokazuj i koniecznie się tam wyberajacie!!! Polecamy gorąco! 🙂
Estonia nam chodzi po głowie od lat. Chcielibyśmy wybrać się własnym autem, lub kamperem.
Wspaniały kierunek. Ludzie szaleją po bardzo znanych miejscach, a tu cudowne widoki, cisza, czysto, pięknie.
Super wpis i bardzo nam pomocny. Jak tylko będzie można, to ruszamy.
Takie podróżowanie bardzo lubimy 🙂
Wooowwwww!!!! Przeczytałem z zapartym tchem ?szukałem długo takiego artykułu o podobnej tematyce ! W przyszłym roku zapewne obierzemy ten kierunek bo biwakowanie i pustki to jest to co nas najbardziej rajcuje ?dzieki
Hej! Ja mam takie pytanie 🙂 właśnie zqmierzamy jechać na rmk głównie właśnie opierając się na waszych wskazówkach. Teraz zastanawiam się nad jedną rzeczą. Wchodzę na strony rmk i tam mi google tłumaczy, że drewna na opał nie ma, trzeba je kupić. Czy może być tak, że zaszły jakies zmiany? A może na stronie tak piszą, ale jest dostęp do drewna na miejscu? Będę wdzięczna za podpowiedzi