Dziecko w samochodzie – mikro przewodnik po gadżetach

6 sierpnia 2017
Należymy do rodziny, która samochodem pokonuje tysiące kilometrów każdego roku. Nasze dzieci jeździły z nami od pierwszych tygodni swojego życia i nigdy nie mieliśmy traumatycznych podróży, po których zweryfikowalibyśmy nasze podróżnicze destynacje. Przeciwnie: drugi rok pod rząd wakacje spędzamy w klimatach off roadowych, więc przemieszczanie się samochodem po kraju do którego dotarliśmy jest dla nas wpisane w plan atrakcji. Rok temu byliśmy w Albanii, w tym roku ruszyliśmy do Rumunii – więc mieliśmy do pokonania około 1200 kilometrów w jedną stronę, plus setki na miejscu. 
 
Oczywiście, że pilnujemy, aby zapewnić dzieciom odpowiednią ilość przerw w trakcie drogi, każda ma obowiązkowe podskoki i fikołki by rozruszać małe kości. W trakcie trasy śpiewamy z dziećmi, wspólnie sluchamy muzyki specjalnie wcześniej przygotowanej, obserwujemy krajobraz za oknem wypatrując zwierząt, zamków, ciekawych pojazdów etc. 
Ale dodatkowo odpowienio się do naszych wypraw przygotowujemy, tak, by dzieci miały maksimum komfortu i by piszczały z radości na wieść o kolejnej samochodowej podróży.

Udaje nam się dzięki kilku drobnym gadżetom.

1. POJEMNICZKI NA JEDZENIE SKIP HOP
 
Komplet trzech kolorowych pojemniczków, wkręcanych jeden w drugi. W podróży sprawdzają się u nas idealnie: ja dosypuję w nie trochę chrupek, trochę biszkoptów, pokrojonych jabłek, rodzynek etc. Chodzi o to, żeby nie dawać dziecku całej paczki przekąsek, bo po pierwsze szybko się znudzą i i tak za chwilę będzie wołanie o „coś innego”, a w skrajnych sytuacjach dziecko zje wszystko i… wymiotowanie jak w banku. Ponadto same pojemniczki są dla Zojki frajdą: sama sobie wydziela, odkręca, zakręca. Jak pojemniczki są puste, ja znów je uzupełniam, bo zapasy mam u siebie i tylko ja wiem, co w nich jest 😉 

2. STOLICZEK TULOKO

Fajny podróżny stoliczek polskiego producenta. Przypinany do różnej wielkości fotelików: Zojka miała go w foteliku pośrednim i ma obecnie, tym przeznaczonym do 36 kg. 
 
Idealnie sprawdza się podczas drogi służąc Zojce jako stoliczek do rysowania, układania puzzli, kloców, a nawet odgrywania scen domowych z lalkami w roli głównej. 
Po bokach posiada kieszonki np. na kredki – bardzo pomocna rzecz, kto podróżuje samochodem z dziećmi ten wie, że szukanie ulubionego maleńkiego smurfa czy kredki o jedynym słusznym kolorze może skończyć się nawet przymusowym postojem. Dzięki kieszonkom dziecko samo dba o porządek. A przynajmniej może się tego w drodze uczyć. 

3. WKŁAD DO FOTELIKA

Przed wyjazdem do Rumunii obu dziewczynom kupiliśmy maty antypotowe firmy AeroMoov. Wyglądają bardzo porządnie, mamy je od kilkunastu dni i sprawdziły się zarówno w długiej drodze do Rumunii, jak i tu na miejscu. Dodatkowo matę Igi przekładamy do wózka spacerowego – i też świetnie zdaje egzamin! Plecy dzieci są suche, Zojka już nie narzeka, że jest jej gorąco, Iga natomiast nie zostawia wilgotnych śladów w upalne dni na wózku. Polecamy wszystkim dzieciom wybierającym się w długą podróż samochodem w ciepłe kraje. 

4. BAMBUSOWE OTULACZE/KOCYKI

Bambusowy kocyk ma dopiero Iga, Zojką przykrywałam pieluszką po prostu. Jednak otulacz, czyli kocyk bambusowy to coś więcej niż gadżet. Od pieluchy jest o połowę większy, więc można nim dziecko dosłownie otulić by w samochodzie uchronić przed chłodem klimatyzacji. 

Kocyk bambusowy jest chłodny w dotyku, więc na upały jest wprost idealny. Najpierw sprawdził nam się na medal w upalnej Tajlandii, nie rozstajemy się z nim też w Polsce, gdzie pełni rolę kocyka do parku, a w podróży samochodowej jako zasłonka w oknie przed palącym słońcem lub otulacz na zdrowy sen. 
Wzorów otulaczy jest mnóstwo, ale przy wyborze warto zwrócić uwagę na producenta, tak, by bambus pochodził z upraw ekologicznych. Nasz otulacz jest polskiej firmy Pink no more, której tekstylia gorąco polecamy. 
 

5. BAJKI (i) GRAJKI

Dzieci mają płyty z bajkami, których słuchamy wspólnie z samochodem. Czasem są to bajki czytane, czasem śpiewane –  najwazniejsze, żeby było urozmaicenie, bo to ważne i dla najmłodszych pasażerów, i dla kierowcy.
Póki co bajki słuchane właśnie skutecznie zastępują bajki oglądane. Jednak jak długo uda nam się nie oddawać ipada w ręce dzieci w trakcie drogi tego nie wiemy.

Epilog

 

Ten tekst rozpoczyna serię wpisów o naszej podróży po Rumunii. Jechaliśmy z naszymi dzielnymi dziećmi z Poznania do Baia Mare dwa dni, przekraczając po drodze granicę słowacką, węgierską, aż pod koniec dnia drugiego wjechaliśmy do Rumunii. Szczęśliwi, zadowoleni, trochę zmęczeni podróżą – ale gotowi na więcej. 
  • Śledź nas na Facebooku

  • Instagram

  • Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.