Co warto zobaczyć na estońskiej wyspie Sarema?

2 października 2020

Estonia była naszym wakacyjnym hitem roku 2020. Sarema, estońska wyspa, była z kolei hitem naszych estońskich wakacji. Saaremaa (bo z taką estońską nazwą też możecie się spotkać), która nazywana jest „małą Estonią” lub :/”Estonią w miniaturze”, zaoferowała wszystko po co tu przyjechaliśmy. Spędziliśmy na niej prawie tydzień i wyjeżdżaliśmy z poczuciem niedostytu. Spokój, architektoniczna harmonia, wszechobecna zieleń i pocztówkowe widoki – cudownie uzupełniająca się mieszanka naszych wakacyjnych oczekiwań i potrzeb. Co warto zobaczyć na estońskiej wyspie Sarema? Dziś w tekście dzielimy się naszymi zachwytami, ale także zdradzamy czy mimo tygodnia na tej małej wyspie znaleźliśmy czas by zobaczyć wszystkie atrakcje?!

(NIE) ZWYCZAJNA SAREMA

Czy ja napisałam „małej wyspie”?! Wszystko jest kwestią perspektywy! Bo w konkursie na największą wyspę Morza Bałtyckiego Sarema zajmuje drugie miejsce (!), zaraz po szwedzkiej Gotlandii. Wyspa liczy niespełna 40 tysięcy mieszkańców, z której ponad jedna trzecia mieszka w jedynym tu mieście, Kuressaare.

Od początku uderza brak plastikowych krasnali, bilboardów, śmieci, szyldów mechaników czy ciągarni stali. Bo standardowy saremski krajobraz to las-latarnia-krowa-łąka-las-łąka-latarnia. Od czasu do czasu widok ten urozmaica drewniana chatka z poukładanym w kostkę drewnem na opał. Bywa, że asfalt się kończy i wtedy jedziemy szrutową drogą – nie spotykając żywej duszy. Napotykamy za to kolejną latarnię, kolejną uroczą chatkę, kolejną trasę RMK (o RMK i jej miejscu w turystyce estońskiej pisałam w osobnym tekście)

 

SAREMA - CO WARTO ZOBACZYĆ?

 

KURESSAARE

To jedyne miasto na terenie wyspy. Mimo tego próżno szukać w nim śladów industrializmu. Kuresaaree to miejscowość uzdrowiskowa i jednocześnie obowiązkowy punkt dla każdego turysty przybywającego na wyspę.

Uzdrowiskowy charakter Kuressaare ma swoje źródło w leczniczych błotach, które odkryto tu w XIX wieku. Logicznym wtedy było założenie pierwszego uzdrowiska w stolicy Saremy. Uzdrowisko stało się bardzo popularne wśród Estończyków, a nawet Niemców, Rosjan i Szwedów. Wraz z ilością odwiedzających miasto turystów rosła ilość hoteli SPA – i na takie opcje noclegowe można dziś trafić bez problemu.

ZAMEK KURESSAARE

Wszystkie ścieżki turystyczne miasta prędzej czy później poprowadzą nas do Zamku Kuressaare- największej atrakcji miasta. Zamek ten, zwany Biskupim (z uwagi na to, że pierwotnie był rezydencją biskupów), to największa atrakcja miasta, a także całej Saremy. Jest to najlepiej zachowana średniowieczna twierdza w tej części Europy.

Niedaleko wejścia, już na terenie Zamku, jest kawiarnia oraz plac zabaw. Z tego ostatniego użytek od razu zrobiły nasze dzieci- dzięki czemu fakt zwiedzania twierdzy przypadł im do gustu. Zanim część naszej wycieczki weszła do środka zamku, by go zwiedzić, wdrapaliśmy się wszyscy na ziemne umocnienia dookoła zamku i obeszliśmy go dookoła. Oprócz charakterystycznych baszt naszą uwagę przykuł wiatrak. Jak mogliśmy przeczytać na tabliczce informacyjnej – jest to wierna kopia wiatraka zniszczonego w XVIII wieku. Można wejść do środka i przyjrzeć się metodzie mielenia ziarna. Dla dzieciaków naprawdę gratka!

Zamek otacza ze wszystkich stron fosa. Za 15 Euro można wypożyczoną łódką odbyć romantyczną wycieczkę dookoła twierdzy. Można też zrezygnować z łódki i wybrać się na pieszą wycieczkę po parku wzdłuż fosy. My tak zrobiliśmy i dzięki temu trafiliśmy na bardzo dobre lody w uroczej lodziarni, a następnie na kolejny plac zabaw, z którego rozpościerał się malowniczy widok na zamek. Dodam, że niedaleko znajduje się też Dom Zdrojowy (Kuurhoone) z 1889 roku oraz kolejne drewniane wille w stylu nadbałtyckich kurortów przełomu XIX i XX wieku. Zdecydowanie warto spędzić tu kilka spokojnych godzin.

 

LATARNIA SORVE

Latarnia Sõrve to, zaraz po Zamku Kuressaare, chyba najbardziej charakterystyczny budynek na wyspie. Jest zlokalizowana na najbardziej wysuniętym na południe kawałku „małej Estonii”.  Jej monochromatyczna kolorystyka sprawia, że trudno tę latarnię pomylić z wieloma pozostałymi latarniami na Saremie. Mówi się o niej, że jest jedną z najbardziej imponujących latarni morskich w Estonii. Jest również najstarsza- jeśli wziąć pod uwagę jej pierwszą, drewnianą wersję z 1646 roku. Latarnia Sõrve była przebudowywana i rozbudowywana, a w czasie II wojny światowej – zniszczona. Obecna, betonowa wersja, powstawała w roku 1960.

Latarnia ma 52 metry wysokości i jest otwarta dla turystów.  Warto pamiętać, że ostatni zwiedzający mogą wejść na latarnię najpóźniej do godziny 19. Wcześniej warto zajrzeć też na wystawę latarni morskich zlokalizowaną w budynku, w którym mieści się kasa. Są tam też toalety, a także dwie sale zabaw dla dzieci 🙂

Wejście na latarnię kosztuje 5 Euro; dzieci do 10 roku życia nie płacą za wejście.

Będąc na półwyspie Sõrve polecamy zajrzeć do knajpki nad brzegiem morza – Sääre Paargu kohvik. Serwują tu wyśmienitego śledzia przyrządzonego na lokalną modłę: z czerwoną cebulą, ziemniakiem i twarożkiem. Miejsce jest przyjazne rodzinom z dziećmi. Dowodem na to są gratisowe lody dla najmłodszych oraz mały plac zabaw ze spektakularnym widokiem.

 

Jadąc zachodnim brzegiem Półwyspu Sõrve warto przystanąć na plaży w Ohessaare, żeby powiększyć któryś z kopczyków o swój własny kamyczek. My dodatkowo załapaliśmy się na zachód słońca w tym niezwykłym miejscu.

POZOSTAŁE LATARNIE NA SAREMIE

Czy są jeszcze jakieś latarnie, które warto zobaczyć na wyspie Sarema? Zdeycowanie tak! Jak wspomniałam wcześniej, dzień, w którym pojechaliśmy na półwysep Sorve był tym, kiedy zrobiliśmy sobie mini wycieczkę szlakiem latarni właśnie. Zaskoczyła mnie wtedy ilość latarni, którą pokazywała mapa. Jedna z nich stała na przykład przy drodze i wyglądała niczym nieczynna wieża z przewodami wysokiego napięcia. Inna, do której zjechaliśmy z trasy, przywitała nas zapierającym dech w piersiach zachodem słońca. Stała sobie malowniczo wśród łąk … i milionów komarów.

Finalnie, jak mogliśmy dowiedzieć się z informacji na wystawie latarni, obecnie na wyspie Sarema jest 6 czynnych latarni morskich.

 

KLIFY PANGA (PANGA PANK)

Na tę, jak się potem okazało kluczową atrakcję Sarema, trafiliśmy…przez przypadek. Przeglądając folder turystyczny dostępny na recepcji naszego kampingu zobaczyliśmy piękne zdjęcia klifów. Panga Pank (bo tak brzmi ich estońska nazwa) mają w kulminacyjnym momencie 20 metrów wysokości i ciągną się przez 2,5 km.

To okazja do spaceru wzdłuż morza na północy wyspy. Wzdłuż brzegu można napotkać kilka stromych zejść. Warto wtedy po linie opuścić się w dół, bo z tej perspektywy klify wyglądają bardziej imponująco. Po spacerze polecamy, choć przez chwilę, skusić się na niezwykłą huśtawkę. Zabawka idealną dla czterech osób – nawet u dorosłych wyzwala całe stada motyli od brzucha do kostek!!!

Na klify z głównego miasta na wyspie, Kuressaare, jedzie się około 30 minut.

Największym zaskoczeniem podczas wizyty na klifach był fakt, że na miejscu dowiedzieliśmy się, że klify to jedna z trzech kluczowych atrakcji Saremy. Obok kraterów Kaali i wioski wiatraków Angla klify stanowią… najbardziej wypromowane atrakcje wyspy. Nie do końca wiem z czego wynika wyjątkowość tego miejsca, bo jeśli miałabym wybierać co warto na wyspie Saaremaa zobaczyć w pierwszej kolejności to byłyby właśnie opisane przeze mnie wcześniej zamek w Kuressaare, latarnia morska Sõrve i szlak wodny Vilsandi. Reszta to miły dodatek, po prostu.

WIATRAKI & KRATERY

Kratery te są drugą z trzech super wypromowanych atrakcji wyspy. Jak czytałam w internecie opinie na temat tego miejsca, to zachwyty mieszają się z rozczarowaniem. My tam nie dotarliśmy– wystarczył nam pobyt na klifach. Być może wynika to z faktu, że Poznań (czyli nasze miasto rodzinne) słynie z meteorytów znalezionych na najwyższym poznańskim wzniesieniu, Górze Moraskiej.  Największy z odnalezionych pod Poznaniem odłamków meteorytowych miał masę 78 kg.

Zatem chyba rozumiecie dlaczego kratery Kaali nie przyciągnęły naszej uwagi. Jeśli jednak z meteorytami na co dzień nie macie do czynienia, to pewnie warto będąc na Saremie tutejsze kratery zobaczyć. Jak przeczytałam na tablicy informacyjnej przy klifach: meteoryt, który stworzył kratery Kaali „mógł ważyć nawet 80 ton, a zderzenie miało miejsce kilka tysięcy lat temu.”

Trzecią wypromowaną atrakcją wyspu jest wioska Angla i wiatraki w niej stojące. Można tam zobaczyć pięć wiatraków – stoją one na swoim pierwotnym miejscu i są najlepiej zachowanymi wiatrakami w Estonii. Bez problemu traficie na to miejsce wracając z klifów. My przejeżdżaliśmy obok i widok wiatraków stojących za płotem nam wystarczył. Nie ma w tym zdaniu ani grama „polaczkowości” – po prostu ilość samochodów stojąca na parkingu przy wiatrakach była niewspółmierna do wielkości tej atrakcji. Niemniej jednak jeśli Was kusi – zajrzyjcie i dajcie znać czy coś nas ominęło.

PLAŻE & SPA

Wyspa Sarema to też bardzo atrakcyjne miejsce dla plażowiczów. Szczególnie plaże na północy są szerokie i piaszczyste. Nic dziwnego, że tamtejsze „eremki”, w których próbowaliśmy zanocować, były jedynymi zatłoczonymi dzikimi kampingami jakie spotkaliśmy w Estonii. Bez problemu jednak możecie RMK zamienić na hoteliki czy pensjonaty SPA nad morzem.

Tradycje SPA w Estonii sięgają lat 20. XIX wieku, kiedy to odkryto lecznicze właściwości mułu wydobywanego z dna morskiego. Pierwszy ośrodek oferujący leczenie błotem odwiedzali nawet rosyjscy carowie. Dziś niemal każdy hotel w Estonii posiada SPA, a nadmorskie kurorty i uzdrowisk, także na Saremie, oferują szeroki wachlarz zabiegów relaksacyjnych i leczniczych. Niezwykle ważne miejsce w kulturze Estonii zajmują też sauny. Spotyka się je zarówno w bogatych rezydencjach, ale i na terenie gospodarstw wiejskich. Bez problemu też na airbnb znajdziecie nocleg w rozsądnych pieniądzach oferujący saunę. Najbardziej tradycyjna jest estońska sauna dymna, mieszcząca się w niewielkim, oddzielnym budynku.

Jest też na Saremie jedna atrakcja, której w tym tekście nie opisałam. Unikatowa, niespotykana, warta tego, by poświęcić jej osobny tekst. Tak też zrobiłam.Jeśli jesteście ciekawi co zachwyciło nas w Estonii najbardziej to klikajcie w link do tekstu, opisującego unikatową atrakcję Estonii.

  • Śledź nas na Facebooku

  • Instagram

  • 7 komentarzy

    • Pingback: The Beduins
    • Estonia to wciąż bardzo niedoceniany kraj, a szkoda, bo ma tyle do zaoferowania! Byliśmy 2x i zawsze wracaliśmy zachwyceni, choć jeszcze sporo do zobaczenia nam zostalo i pozostał niedosyt!

    • Pingback: The Beduins
    • My właśnie tu jesteśmy. Saaremma. Odwiedzamy i zwiedzamy. Estonia jest cicha, spokojna i przyjazna rozsądnym turystom. Odwiedzamy Rmk, których jest więcej na zachodnim wybrzeżu niż gdzie indziej. To zbadaliśmy sami doświadczalnie.
      Jest tu pięknie.
      P.S. byliśmy na śledziu przy latarni- ale sledzia tam prawie nie bylo- a my jesteśmy śledziowe! I ryb też tam nie polecamy …
      Ale artykuł fajny
      Estonia – tak polecamy – fakcie dla frików! Inni niech jadą na Krupówki

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.